Czy wyobrażasz sobie życie bez prania? Każde ubranie prędzej czy później trafia do pralki. My zaoszczędzamy mnóstwo czasu, nie zastanawiając się w ogóle, jaki rodzaj rzeczy pierzemy.
O “zabójczym cyklu prania” pisze Dorota Nijaki-Bujnarowska.
Jest nam obojętne, bo każde potrzebują odświeżenia. Te bawełniane i akrylowe, wełniane i nylonowe, spodnie, spódnice, skarpetki czy bluzy. W szczególności kiedy kupujemy odzież sportową zwracamy uwagę na parametry oddychalności, przepuszczalności i metod konserwacji, aby po częstym praniu nadal wyglądała dobrze. Niestety, taka odzież w szczególności bazuje na włóknach syntetycznych.
Poliestrowych, akrylowy, nylonowych i polipropylenowych. Jednak, za każdym razem, kiedy decydujemy się wyprać takie ubrania, uwalniamy do środowiska miliony plastikowych mikrowłókien.
Naukowcy obliczyli, że pojedynczy cykl pracy pralki to ponad 700 000 włókien plastiku. Mikrowłókna dostają się do kanalizacji, a później do środowiska. Ich rozmiar jest zbyt mały dla systemów oczyszczania, jakimi dysponuje większość oczyszczalni ścieków.
Dlatego właśnie zanieczyszczają rzeki, jeziora, i oceany. Tam, pod wpływem temperatury, erozji i działania promieniowania UV, ulegają dalszemu rozkładowi do mikroplastiku albo zaczynają zachowywać się jak gąbki gromadząc i wchłaniając inne odpady, toksyczne substancje oraz metale ciężkie.
Badania wykazały że mikrowłókna plastiku są odpowiedzialne za 85% wszelkich zanieczyszczeń wybrzeży na całym świecie. Oczywiście trzeba wspomnieć o zatruciu stworzeń morskich. Mikroskopijne cząsteczki plastiku, często niezauważalne gołym okiem, powoli torują sobie drogę do organizmów żywych – ryb i owoców morza, wdzierają się do łańcucha pokarmowego i w efekcie lądują na naszych stołach i przenikają do naszych organizmów.
Według portalu “The Guardian” zanieczyszczenie mikroplastikami zostało odkryte w śniegu na najwyższej górze świata. Malutkie, mniejsze niż 5 mm plastikowe włókna, zostały znalezione w odległości kilkuset metrów od szczytu Mount Everest. Mikroplastiki wykryto we wszystkich próbkach śniegu pobranych, od wysokości 5300 metrów do 8440 metrów. Zebrane przez badaczy próbki śniegu zawierały włókna syntetyczne, wykorzystywane do produkcji odzieży outdoorowej powszechnie używanej przez alpinistów, a także do produkcji namiotów i lin. Jakby tego było mało, w 2018 roku odkryto takie zanieczyszczenia w najgłębszym punkcie na Ziemi – Rowie Mariańskim. Szach mat można napisać.
Naszą jedyną szansą jest recykling, zmniejszone wykorzystywanie plastiku i korzystanie z włókien naturalnych. Co my sami możemy zrobić? Kupujmy świadomie, rezygnując np. z akrylowych (modnych tylko przez jeden sezon) sweterków, stawiajmy na wysokogatunkowe naturalne tkaniny. Oczywiście, nie zrezygnujemy z odzieży sportowej, ale możemy ją prać w niższych temperaturach na najkrótszym programie pracy pralki, używając specjalnych płynów zamiast tradycyjnych proszków, ścierających powierzchnie podczas prania.
Na rynku pojawiają się specjalne woreczki do prania czy filtry do wody, które już niedługo, staną się pewnie obowiązkowym wyposażeniem domu, a nie jak do tej pory ekstrawaganckim gadżetem eko-zapaleńca. Więc jak zostanie wam jedna skarpetka, nie wrzucajcie jej od razu do pralki. Poczekajcie spokojnie, aż uzbiera się więcej rzeczy do prania, bo wypełniona po brzegi pralka niweluje tarcie i uwalnia mniej włókien syntetycznych.
Zdj. okładkowe: www.pixabay.com, bierfritze
Zdj. w tekście: 3975947, Creativegen